11 marca 2012

Piękne włosy w pigułce!

Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj opowiem Wam o pielęgnacji włosów. No bo tak na dobrą sprawę... Która z nas nie marzy, żeby mieć piękne, grube i gęste włosy za ramiona? Obracać się teatralnie jak panie z reklam szamponów? Ach... nie znam takiej, której to wszystko jedno. Jeśli jesteście ciekawe, co wpłynęło na polepszenie kondycji moich włosów,  to zapraszam do lektury :)

Na początek, trzeba przedstawić kilku zabójców naszych włosów: 
LAURYLOSIARCZAN SODU 
W skrócie SLS, czyli po angielsku Sodium Lauryl Sulfate.
Jest to BARDZO SZKODLIWY dla naszych włosów składnik niektórych szamponów. Znajduje się zazwyczaj na drugim miejscu w składzie, co oznacza, że większość specyfiku, to właśnie owa chemia.Substancję tę znajdziemy w żelach pod prysznic, szamponach i żelach do twarzy, gdyż bardzo dobrze się pieni. Często powoduje przesuszenie włosów, swędzenie skóry głowy, uczula, a także, co ciekawe jest używany w przemyśle. Włosy mogą się po nim szybciej przetłuszczać, ponieważ zmyta warstwa ochronna z głowy, szybciej się wydziela i na dodatek w nadmiarze. Jego niewiele łagodniejsza wersja to Sodium Laureth Sulfate-SLES. Używa się jej w większości szamponów. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia zielonego, jaka oprócz większej łagodności jest między nimi różnica.


Kolejnymi zabójcami są Silikony. Są w praktycznie każdym droższym szamponie (np. Pantene, Garnier, Gliss Kur...itp.).  To one powodują, że włosy są na początku piękne, gładkie  lśniące, a po kilku tygodniach zaczyna się piekło. Nasze włosy się elektryzują bądź są przyklapnięte, przetłuszczają, nie chcą się układać. Poza tym gruba warstwa silikonów na włosach powoduje nieprzenikanie substancji odżywczych do włosów. Nakładamy maseczkę na godzinę, zmywamy (szamponem z silikonem) i oczywiście, co? Nic. Zero odżywienia, kompletna  klapa. Zapewne maska też była z silikonami. Można w obłęd popaść, nie?
Ale co zrobić, jeśli już na włosach mamy silikon?
Wystarczy nałożyć na włosy tani szampon ze SLS bądź SLES i pozostawić go na kilka minut(bez silikonów). Tylko się nie przestraszcie później-włosy mogą być szorstkie, matowe i mogą się puszyć. To tylko kwestia czasu-jeśli odpowiednio o nie zadbamy, będą jeszcze ładniejsze, niż za czasów używania silikonów.

Jeśli ktoś dotrwał do tego momentu, jeszcze zaznaczę, że na końcówki, szczególnie zimą warto używać jakiegoś jedwabiu. Chyba każdy jedwab ma silikony, które będą chronić nasze końcówki przed zimnem i rozdwajaniem.


Trzeba umieć dobrać odpowiedni, łagodny szampon. Ja proponuję Babydream z rossmana (ok. 4 zł). Nie zawiera SLS ani SLES i nie znajdziemy w nim silikonów. Niestety po użyciu go możemy mieć problem z rozczesaniem włosów. Zachęcam więc, by po umyciu kłaczków nałożyć na nie odżywkę z rossmana. Jakbyście jeszcze o nich nie słyszeli, to poniżej wklejam zdjęcie. 

Nie możemy również zapomnieć o regularnym odżywianiu włosów-świetnie nada się do tego maseczka TOŁPY. Można ją kupić w drogeriach, albo w Tesco. Kosztuje ok. 20 zł.


EDIT: Dziękuję Gośce, która zwróciła mi uwagę. :)
Jeśli odpowiednio dobierzemy kosmetyki, silikony mogą nam nawet sprzyjać. Więcej możecie poczytać na włosowym blogu http://anwena.blogspot.com/ :)
Jeszcze raz dziękuję za zwrócenie mi uwagi :) Jeśli doczytałyście się jeszcze jakiś błędów, to piszcie :) 

3 komentarze:

  1. Opublikowałam jeszcze na stronie głównej, w razie gdyby komuś się nie chciało wchodzić w zakładkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo,nie mówmy,że silikony są zabójcami ;) Chronią nasze końcówki przed uszkodzeniami,a tego nie zrobi żadna maska ani odżywka. Wszędzie trzeba znać umiar i znać swoje włosy,tak jak napisała Anwena, poczytaj :) http://anwena.blogspot.com/2012/02/o-silikonach-slsach-i-innych-skadnikach.html

    OdpowiedzUsuń
  3. staje się coraz większą włosomaniaczką
    ale.... podoba mi się to ;]

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze :)
Wszelki spam, reklamy i obraźliwe komentarze będą usuwane.